Słowiańskie Mity

Mit o Stworzeniu Świata i Człowieka.

.

Na początku nie było nic oprócz Jaja zawieszonego w pustce i ciemności. Z Jaja wykluł się bóg Rod i jego trzy siorsty-nałożnice Rodzanice. Boga i jego towarzyszki ogarnął wielki smutek kiedy zobaczyli ciemność i nicość, więc stworzyli Światło i Ziemię oraz ich strażnika – boga Świętowita.

Ziemia początkowo była tylko światłem i bezkresną wodą powstałą z woli boga Roda. Nad ziemią krążył bóg pod postacią łabędzia – Świętowit, syn Roda. Świętowitowi dokuczała samotność. Spostrzegł jednak na wodzie swój cień. Postanowił więc oddzielić cień i ciało łabędzia związane z cieniem. W ten sposób podzielił się i powstali bogowie Swaróg i Weles.

Swaróg ze światła uplótł łódź i zamieszkał w niej, kołysząc się na falach. Weles zanurkował w głębiny i tam spędzał większość czasu. Jednakże obu bogom znudziła się monotonia morza i zapragnęli stworzyć stały ląd. Swaróg namówił Welesa, aby ten zanurkował aż na samo dno otchłani i przyniósł mu garść piasku. W czasie zbierania piasku Weles miał wypowiedzieć formułę z magicznych słów, która by zawierała ziarno współpracy, gdyż obaj bogowie byli dwoma aspektami jedności i sami osobno nie mogli tworzyć świata. Weles miał wyrzec formułę „Z mocą Swaroga i moją”. Weles dwukrotnie nurkował, ale nie mógł dosięgnąć dna bezkresnego morza, gdyż za każdym razem chciał sam nadać lądowi kształt. Dopiero przy trzeciej próbie, wypowiedziawszy poprawną formułę, udało mu się dosięgnąć dna otchłani i schwycić garść piasku. Jednakże Weles chciał stworzyć ziemię tylko dla siebie, więc kilka ziaren piasku ukrył w ustach.

Po wynurzeniu się Weles wyciągnął dłoń ku Swarogowi. Swaróg wziął z jego dłoni kilka ziaren piasku i rozrzucił po powierzchni wody. Piasek po zetknięciu z wodą zamieniał się w suchy ląd i rósł. Również ziarenka piasku w ustach Welesa zaczęły rosnąć. Weles zmuszony był do wyplucia pęczniejących ziaren. Tam gdzie splunął zaczęły piętrzyć się góry. Kolebka świata stworzona przez bogów była niewielka. Na tej niedużej wysepce dwaj bogowie ledwie się mieścili. Samolubny Weles postanowił sam zapanować nad światem i postanowił zepchnąć Swaroga do morza i utopić w otchłani. Kiedy tylko Swaróg zapadł w sen, Weles podniósł go i zaczął nieść go w kierunku brzegu. Ale gdy próbował zbliżyć się do brzegu, brzeg odsuwał się dalej w morze. Świat osiągał coraz to większe rozmiary w miarę tego, jak zdesperowany Weles niósł Swaroga do morza. W końcu zrezygnował.

Kiedy Swaróg obudził się, spostrzegł, że ląd się powiększył. Weles z radością przekazał mu wiadomość o tym, że świat stale się powiększa. Na początku obaj byli zadowoleni, ale Swaróg po pewnym czasie zaczął się niepokoić, że niebo stanie się zbyt małe i nie będzie zdolne dłużej przykrywać lądu. Mimo że podzielił się z Welesem swoim niepokojem, ten nie chciał go słuchać i niczym się nie przejął. Swaróg zaczął więc podejrzewać, że Weles coś przed nim ukrywa i stworzył pszczołę, którą wysłał na przeszpiegi. Pszczoła siadła cicho na ramieniu Welesa i śledziła jego poczynania. A Weles z morskich fal stworzył kozła i zaczął z nim rozmawiać. Śmiał się z głupiego boga Swaroga, który nie potrafi powstrzymać rozrastania się świata. Weles opowiedział kozłowi, że wystarczy kijem wyznaczyć wszystkie strony świata, aby ten przestał się rozrastać.

Kiedy pszczoła wróciła do Swaroga i opowiedziała mu, co słyszała, ten skręcił z fal i ze światła kij, wyznaczył nim wszystkie strony świata i rzekł „Wystarczy Ziemi”. Świat przestał się rozrastać i stał się takim, jakim go dzisiaj widzimy. Bogowie popatrzyli na siebie i zaczęli się kłócić o panowanie nad niebiosami. Doszło do bitwy, w której Weles potroił swoją postać. Swaróg pokonał dwóch Welesów, strącił ich do rozpadliny u podnóża Gór i skuł w kajdany srebrnymi łańcuchami. Trzeci Weles zmienił się w węża i umknął pod korzenie Drzewa Świata, które objął w panowanie i nazwał Nawią. Swaróg panował na ziemi, a niebo oddał we władanie swemu synowi Perunowi, który stał się także strażnikiem dwóch uwięzionych u podnóża Gór Welesów i co roku, piorunami, skuwał ich łańcuchy na nowo.

Pewnego dnia Perun biorąc kąpiel, wytarł spływający z niego pot wiechciem słomy i rzucił go na ziemię. Ujrzał to trzeci Weles, splunął na wiecheć i zaczął wiercić w nim patykiem dziury. Widząc to Perun spłoszył swego antagonistę i podniósł wiecheć. Tchnął w niego życie i tak powstał Człowiek, a dziury nawiercone przez Welesa spowodowały u Człowieka głód, płciowość i wydalanie. Weles szybko upomniał się o Ludzi, zdając sobie sprawę, że bez jego ingerencji Perun nie byłby w stanie ożywić wiechcia. Swaróg i Perun postanowili oddać ziemię, którą nazwali Jawią, we władanie Ludzi, a sami zajęli niebo obwołując je Prawią. Wlesowi zaś obiecali, że oddadzą mu ludzi po ich śmierci, aby już po wieczne czasy mieszkali w Nawii, kiedy na ziemi minie ich czas. Weles zgodził się na to, lecz zapowiedział Ludziom, że gdy tylko jego dwa pozostałe aspekty uwolnią się spod Gór, nadejdzie kres ich świata i wszyscy oni będą należeć do niego.

___________________________________________________________

.

Mit o Sołnce i Swarożycu.

.

Sołnka była jedną z dwóch córek bogini Dennicy. Poczęta została z władcą Zerywanów – Kołbiem, którego kiedyś Dennica uwiodła w czasie polowania. Bogini zostawiła córkę u ojca, a sama powróciła do swych boskich spraw, nigdy się do niej nie przyznając i wypierając się dziewczyny za każdym razem.

.

Ciekawostka: Druga z córek Dennicy, Sawa, urodziła się znacznie później, a poczęta została z pomniejszym bóstwem – Wodnikiem. Sawa złączyła się z Warchą, zwanym też Warszem, kniaziem nadwiślańskich Mazów i została mazońską królową.

.

Sołnka gdy osiągnęła wiek na tyle dojrzały by zacząć interesować się płcią przeciwną, od razu orzekła, że nie chce za męża żadnego ludzkiego młodzieńca. Swoje oczy kierowała ku niebu i wzdychała z tęsknoty do boga słońca – Swarożyca, który każdego dnia spacerował po niebie wraz ze swoją piękną, złotą tarczą. Sołnka ze wszystkich sił pragnęła zostać jego żoną.

.

Ojciec martwił się strasznie, ale nic nie mógł poradzić. Żaden młodzieniec, który zabiegał o śliczną Sołnkę nie mógł się równać z cudownym Swarożycem. Dziewczyna z każdym dniem więdła i usychała z tęsknoty i miłości. Kiedy więc stało się jasne, że nic nie zmieni jej pragnienia, ojciec zwrócił się do Dennicy o pomoc. Poprosił boginię by zabrała ze sobą Sołnkę na Dwór Słońca. Dennica była temu przeciwna z wielu względów, nie pochwalała związku brata z własną córką (choć nigdy się do dziewczyny oficjalnie nie przyznała. Sołnka tak naprawdę nie miała pojęcia kim jest jej matka i że wzdycha do własnego wuja.), uważała także że dziewczyna pochodząca od ludzi nie ma prawa profanować swoją obecnością Dworu Słońca. Nieszczęśliwie zakochanej przyszła jednak z pomocą jej ciotka, księżycowa bogini miłości i pożądania, Łada, która dobrze rozumiała wszelkie istoty potrzebujące rozkoszy i tęskniące do piękna.

.

Łada zabrała Sołnkę ze sobą na Dwór Słońca. Najpierw jednak rozmówiła się ze Swarożycem, który nie czynił problemów i wyraził zgodę aby ziemska dziewczyna zagościła na Dworze Słońca. Zgodził się nawet przyjąć ją do swojej osobistej służby. Łada przykazała jednak młodej księżniczce, aby usługując Panu Ognia, nigdy nie ośmieliła się spojrzeć prosto w jego oblicze, tego bowiem czynić nikomu nie wolno. Kto spojrzy w oczy Pana Słońca, ten nie tylko oślepnie, ale będzie musiał natychmiast odejść ze Dworu. Był to jedyny warunek jaki musiała spełnić dziewczyna, resztą obiecała się zająć bogini.

.

Sołnka została przyjęta na dwór Swarożyca i usługiwała mu przez jakiś czas. Jej serce przepełniało szczęście, a lubość i uczucie do boga rosło z każdym kolejnym dniem. Ścieliła mu posłanie, opłukiwała go jeziornymi wodami Pełni, gdy wracał znużony i zakurzony po całym dniu. Wycierała go złotym ręcznikiem po obmyciu, a nawet parę razy zastąpiła Swarę w noszeniu złotej czaszy i pojeniu boga w czasie jego codziennej wędrówki po Niebie. Cały czas Sołnka czuła jego wielki blask i ciepło, które przenikało ja do samego środka. Z biegiem czasu wydawało jej się, że czuje wzrastającą wdzięczność boga i otwierające się ku niej jego ramiona. Czasami, kiedy zmęczona zasypiała pod progiem izby Swarożyca, zdawało się jej we śnie, że Pan Słońca przychodzi do niej, kładzie się obok, obejmuje ją i pieści. Wkrótce tego typu sny zaczęły ją nawiedzać każdej nocy, a pieszczoty boga stawały się coraz gorętsze. Raz nawet, kiedy rozkosz swym natężeniem wyrwała ją ze snu, zdawało się jej, że w domykających się powoli drzwiach boskiej izby widać jeszcze rąbek złotoognistego płaszcza Swarożyca. Tak mogłoby pewnie pozostać i trwać na wieki, ale Sołnka z czasem coraz bardziej pragnęła spojrzeć w oczy swego ukochanego, przytulić się do niego za dnia, pogładzić jego złocistą twarz i ucałować ogniste usta. Przestało się jej też podobać, ze musi spać pod progiem izby zamiast w jej środku. Chciała spać w jednym łożu z bogiem, który, jak zaczęła podejrzewać, faktycznie do niej przychodził każdej nocy.

.

Któregoś razu postanowiła, iż będzie tylko udawać, że śpi i sprawdzi czy się nie myli, czy Swarożyc naprawdę do niej przybywa i taki jest dla niej czuły. Jeśli tak naprawdę jest, to zdecydowała się z nim rozmówić i prosić, by wziął ją jak przystało za żonę, nie kazał dłużej spać pod progiem i nie zabraniał patrzyć w swoje oblicze. Jak postanowiła, tak zrobiła. Zamknęła oczy i oddychała powoli, ale wcale nie spała tej nocy. Noc ciągnęła się niemiłosiernie długo i kiedy już myślała nad ranem, że nic się nie wydarzy, że wszystko to tylko jej sny i pragnienia, nagle drzwi izby uchyliły się i stanął w nich Swarożyc. A potem bezszelestnie zbliżył się do jej posłania, odsunął derkę i długo przyglądał się pięknemu ciału dziewczyny. Potem położył się lekko obok i objął ją i namiętnie pocałował. Obejmował ją coraz mocniej, całował coraz namiętniej, pieścił coraz gwałtowniej aż poczęła głośno wzdychać. Zatraciła się Sołnka w czułościach Swarożyca, tak mocno zapragnęła zobaczyć swego pana, że otwarła oczy i spojrzała na twarz boga Słońca. Ich oczy zetknęły się, a jego były tak jasne, jak dwie iskrzące gwiazdy i przeniknęły ją na wskroś. Swarożyc zerwał się z posłania i bez słowa poszedł do swej izby. Sołnka przestraszyła się w pierwszej chwili, że oto oślepnie jak rzekła jej Łada, ale nic złego się z jej oczami nie stało. Natychmiast zerwała się z posłania, pukała do drzwi swarożycowych, błagała, by ją wpuścił, zaklinała go i przekonywała, jak bardzo go kocha. Nie usłyszała jednak ani słowa odpowiedzi. Rankiem przybyła Łada i kazała jej się natychmiast wynieść. Boginki Skierki – swarożycowe pomocnice – zakuły stopy Sołnki w żelazne trzewiki, a do ręki dały jej żelazny kostur. Dziewczyna nie wiedziała po co to czynią i właściwie ją o nie obchodziło. Nadal nie mogła zrozumieć dlaczego jej miłość do Swarożyca została odrzucona przez boga Słońca.

.

Została odwieziona z powrotem na ziemię, ale kiedy przyszła na dwór swego ojca okazało się, że on dawno już nie żyje. Nie chciano jej wpuścić na pokoje i poszczuto psami. Jako żebraczka szła Sołnka po ziemi, szła i szła, nie ustawała. Każdego dnia szła naprzód, tak jak słońce każdego ranka wschodzi i idzie, póki nie dojdzie nocy, a następnego ranka znowu wstaje by iść. Któregoś dnia, kiedy usiadła nad kałużą wody, spostrzegła, że żelazne trzewiki przetarły się jej na stopach i rozpadły, a kostur jest już całkiem starty. Wtedy poczuła znowu ciepło boga Słońca, którego ani na chwilę nie przestała kochać. Przejrzała się w zwierciadle kałuży i zobaczyła z przerażeniem, że jest już pomarszczoną staruchą bez zębów, z rzadkimi siwymi włosami, suchą jak szczapa. Rozpłakała się Sołnka, bo pojęła, ze przeszła całe życie i nawet tego nie zauważyła. Swarożyc, który ją widział każdego dnia, i teraz także, idąc przez Niebo, ze swoją Złotą Tarczą, przyglądał się swej ziemskiej oblubienicy ze smutkiem. W jednej chwili wybaczył jej świętokradztwo. Wyciągnął do niej swe ogniste ręce, uniósł ją, przytulił i złożył na jej twarzy najgorętszy pocałunek. Wielka miłość rozpłynęła się po jej sercu. Potem Pan Słońca postawił ja z powrotem na ziemi i wtedy pojęła, że oto stała się wspaniałym, młodym i wiecznym kwiatem, bo bóg zamienił ja swym pocałunkiem w słonecznik.

.

Powiadają, że wszystkie ziemskie słoneczniki są potomkami Sołnki zamienionej w ten kwiat przez Swarożyca. Dlatego zawsze obracają swoje głowy za słońcem, gdy ono w wędruje po niebiosach, bo darzą go takim samym uczuciem jako ich matka.

.

.

Żródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stworzenie_świata_według_Słowian
http://efantastyka.pl/?q=historie_i_mity_slowianszczyzna_mity_slowianskie_o_solnce_i_swarozycu
i kilka pomniejszych, których linki gdzieś posiałam.
.

.

.

.
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments